Przyszli i zostali:

niedziela, 28 lipca 2013

Dzień dobry, nazywam się Kempek i jestem...Kempkiem.

Ponieważ u mnie wszystko ma swoją kolejność, która niekoniecznie pokrywa się z kolejnością innych osób, uważam, że nadszedł czas się przedstawić.
Pojawiły się już 4 notki i byłoby bardzo niegrzeczne z mojej strony nie powiedzieć czegoś o sobie.
Mogłoby się zdarzyć, że komuś byłoby przykro.
Jak również mogłoby się zdarzyć, że wszedłby tu jakiś człowiek, nie przeczytał jak się przedstawiam i to zrujnowałoby mu życie, bo np. nie zainspirowałam go do stworzenia fantastycznej książki lub filmu.
A co, nie?
 
 
Tak czy owak jestem Kempkiem.
To taki pseudonim, stan umysłu i styl życia.
Nikt poza mną nie może być Kempkiem i z tego powodu wielu ludziom przykro... Niektórzy nawet płaczą. A niektórzy nie i wtedy wystarcza im wymyślanie życia alternatywnego dla Kempka i rozpowszechnianie swoich wizji wśród sąsiadów.
 
 
Mieszkam z Majlordem i Lordasem na tak zwanej Obczyźnie. Pisze "tak zwanej", bo polski język słyszy się tu równie często jak inne. Przynajmniej w pewnych miejscach.
Majlord trochę narzeka, że założyłam KOLEJNY blog i z tego powodu mam szczery zamiar wymienić go na księcia Harrego przy najbliższej okazji. Chociaż może nie, bo ostatnio kupił mi fajne prezenty.
Lordas z kolei, to Lordas - jest przecudownym maleńkim szkrabem (i wrócę do tego zdania, gdy kolejny raz potraktuje drzwiczki piekarnika jak rozkładane krzesełko).
 
Zajmuje się Lordasem, więc przez całe dnie SIEDZĘ W DOMU, ewentualnie NIC NIE ROBIĘ i można przyjąć, że głównie LEŻE I PACHNĘ.
Znaczy standardowo: gotowanie, pieczenie, pranie, sprzątanie, mycie, zmywanie, wieszanie prania, składanie prania i mycie kibla. To ostatnie bardzo lubię, kiedy mam porządny Domestos. Za to nie tknę wanny i umywalki - to działka Majlorda.
Majlord też wyrzuca śmieci. To chyba nawet więcej niż zgodziłby się robić książę Harry, więc się na razie wstrzymuje z wymianą.
 
Lubię czekoladę, a skoro już ją tak lubię, to lubię też moment, kiedy kończę ćwiczyć. Absolutnie nie znoszę zaczynać, dlatego zaczynanie tak słabo mi idzie.
I lubię jak Lordas zjada cały obiad.
 
Za to nie lubię mięsa na słodko. I jak mnie ludzie denerwują. I jak przychodzą Świadkowie, kiedy ja akurat jestem po łokcie w przewijanej kupie, biegnę otworzyć, potykając się po drodze i smarując kupą torebkę w której trzymam klucz, bo być może - tym razem - to listonosz i ma dla mnie paczkę, a to jednak znów oni...
 
Lubię jeszcze wiele innych rzeczy. I nie lubię nawet więcej - albo na odwrót, w zależności od dnia.
Mam zamiar je tu na blogu wymieniać, ale nie dziś.
 
Aha! Mam obłędne 22 lata. Cóż... jeszcze przez 3 dni, więc chwalę się, bo później mogę nie mieć sposobności.
Wyglądam starzej, czuje się starzej i zachowuje się starzej, więc nie wiem ile mam lat duchowo. Coś koło 83.


4 komentarze:

  1. Hahah :D nie mogę! Padłam :)
    Miło mi Kempku!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie założyłaś blog Kempka o Kempku :D kto Kempka zna (tak jak ja :D) ten wie, że Kempek ma wiele do powiedzenia i to nie byle jak :)
    To pisałam ja:D Twoja najlepsze, najfajniejsza, najmądrzejsza, najładniejsza i najwierniejsza przyjaciółka :) :) :)
    PS. Jeśli napiszesz "Madzia?" to wyjdę z siebie i Cię odwiedzę... wiesz gdzie i kiedy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to w takim razie... Yyy... Martyś?:D
      To nie tylko o Kempku! Wcześniejsze notki były o dzieciaku :D

      Usuń