Przyszli i zostali:

wtorek, 23 lipca 2013

Royal Baby

Dziwnie by było, gdyby u mnie zabrakło tego tematu.
Absolutnie uwielbiam brytyjską monarchię i wszystko co sobą reprezentuje. Na wszelkich car bootach zawsze przystaje przed królewskimi portretami, talerzami, kubkami upamiętniającymi, łyżeczkami, przypinkami itd.
Kooocham to!
Kto Kempka zna, ten wie, że jako nastolatka zakochana byłam bez pamięci w księciu Williamie - przez jakiś tydzień, póki nie doszłam do wniosku, że książę Harry jest równie uroczy.
Był też czas, gdy mignęła mi myśl, że Książę Małżonek, to taki przystojny starszy pan.
Kempek zwierzęciem kochliwym...
Cóż czynić?
Kate zabrała mi marzenie o zostaniu księżną, a sama już mam Majlorda, więc - póki się nie zdecyduje go wymienić - do Harrego mogę tylko z daleka wzdychać.
Stanęło na tym, że pozostaje mi cieszyć się ich szczęściem i życzyć jak najlepiej.
Ano właśnie.
Narodziny dziecka to zawsze cudowne wydarzenie. Szczerze mówiąc do dzisiaj nie mogę ogarnąć jak to możliwe, że Michałka nie było, nagle jest i rośnie. Och, wiem jak to się stało - byłam przy tym - ale jak się głębiej nad tym zastanawiam - jest w tym coś niesamowitego.
Długo wczoraj rozmyślałam jak Kate ma przekichane, bo pamiętam poród i myśl, że nie chce, żeby mnie ktokolwiek teraz oglądał, a co dopiero mówić o dwóch setkach wycelowanych we mnie aparatów i tysiącach uszów, próbujących podsłuchać czy wrzeszczę... Wreszcie doszłam do wniosku, że po to ją szkolili i sama sobie takie życie wybrała.
Zresztą - po wyjściu ze szpitala wyglądała tak zjawiskowo, że mogłam tylko odgryźć sobie palce z zazdrości!

Kilkakrotnie dziś spotkałam się z określeniem "biedne dziecko"
Serio?
Biedne dzieci, to te znajdywane w melinach, bite, głodzone i zakopywane pod gruzem!
Temu nigdy nie zabraknie żadnej z rzeczy materialnych, będzie miało możliwość rozwijać wszelkie swoje pasje, wybrać szkołę jaką zechce.
Że będzie często zostawiał z niańkami? A jak zwykła matka wraca do pracy i oddaje dziecko do żłobka, to nie wychodzi na jedno?
Że będzie od maleńkości miał lekcje etykiety? Lepsze to niż gdyby go miała uczyć ulica...
Że stale w blasku fleszy? Lepsze to niż by miał go nikt nie zauważać.
Że go wyszkolą na króla? A lepiej by mu było jako smakoszowi piwa z budki?

Jednego mu można współczuć - i musi to być największy ból ludzi bardzo bogatych - nigdy nie będzie wiedział czy ludzie lubią go za to, jaki jest, czy za to, że kiedyś będzie królem i będzie im mógł coś załatwić. Mam nadzieję, że nauczy się dobrze dobierać znajomych

Prawda jest taka, że nie media i nawet nie Mistrz Ceremonii wychowuje dziecko - dziecko wychowują rodzice, a tych ma o tyle mądrych, że zginąć mu nie pozwolą.
Miłości mu też nie braknie.

Nie współczuje Baby Cambridge i nikt nie powinien.
Nie przeszkadza mi, że w wiadomościach mówią tylko o nim.
Nie przeszkadza mi atmosfera świętowania, niebieski wodospad Niagara, obniżki w sklepach, salwy i fanfary.
Nie wiem czy ludzie są dziś tak zawistni (o co ja pytam...), tak skupieni na sobie (yhhmm...) i z taką postawą rozczeniową, że nie potrafią się cieszyć szczęściem innych?
Telewizor można wyłączyć, portale informacyjne ominąć, kiedy temat nie pasuje... No tak - ale po co skoro można ponarzekać i pokazać jak bardzo jest się ponad głupim ludem zachwycającym się nowym życiem...
(Niektórzy muszą być szalenie nieszczęśliwi i wieść nieudane życie)

Życzę Królewskiemu Dziecku i Rodzicom szczęścia, zdrowia i cierpliwości - później się przyda...:)



A czy Wam bardzo przeszkadza, że innym się udało?









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz