Przyszli i zostali:

czwartek, 26 września 2013

Wąs

Przeglądam zdjęcia z urodzin Lordasa:
- Myślałem, że się przyczepisz, że się nie ogoliłem.
- Kurde! Bo zobaczyłabym to dopiero na zdjęciach! Czemu się nie ogoliłeś na urodziny dzieciaka?!
- ...
 
Przeglądam dalej, a że złapało się tam kilka zdjęć w przybliżeniu na makijaż:
- Ojessssu, ale mam wąsa!
- CO?! Nie ogoliłaś wąsa na urodziny dzieciaka??!!
 
O_o

czwartek, 19 września 2013

15 powodów dla których lepiej mieć mały biust

Niektóre z nas natura obdarzyła biustem jak donice, niektóre otrzymały tylko małe, smętne stożki.
Można w związku z drugą opcją rozpaczać lub zbierać do porcelanowej świni każdy grosz w celu opłacenia doktora Szczyta. Można sobie znaleźć bogatego męża, który opłaci doktora Szczyta. Albo można sobie w stanik wkładać skarpetki.
Jednak najmniej bolesną, najtańszą i najszybszą opcją jest: polubić.

Przedstawiam Wam dziś zbiór unikalnych powodów do radości, które powinna znać każda małocycata.
Warto zapamiętać, ewentualnie wracać do nich podczas Dni Paszteta.

1. Rozmówcy zawsze patrzą Ci w oczy.
2. Kiedy spadnie Ci cukierek, podnosisz go z podłogi - nie musisz przez pół godziny szukać go gdzieś w rowku.
3. Jeśli schudniesz niewiele stracisz.
4. Jeśli przytyjesz, rozstępy pokryją małą część ciała.
5. Małe rozmiary staników są zawsze dostępne podczas ostatecznych wyprzedaży w sklepach.
6. Kiedy mężczyźni mówią, że lubią piersi, które mieszczą się w dłoni - serio mają na myśli pierś, a nie tylko sutek.
7. Możesz spać na brzuchu.
8. Twoje cycki nigdy nie sięgną pępka.
9. Ani się nimi nie owiniesz.
10. Tym bardziej nie zarzucisz ich na ramiona zamiast poduszek żakietu.
11. Kiedy biegniesz, Twój biust nie uderza Cię w twarz. I wcale nie musisz w tym celu kupować sportowego stanika.
12. Zimą nie musisz kupować płaszcza o dwa rozmiary większego, żeby dopiąć się w biuście.
13. Latem możesz pod sukienkę nie założyć stanika. I nadal wygląda to dobrze.
14. Jesteś ekonomiczna: balsam ujędrniający biust starcza Ci na dłużej.
15. Do pokoju nie wchodzą najpierw Twoje cycki, a kiedy spojrzysz w dół - widzisz własne stopy.



Oświadczam, że ten post nie miał na celu sprawienia przykrości wielkobiuściastym. Aczkolwiek musicie sobie wymyślić własne powody do radości.


niedziela, 1 września 2013

Propozycja...do odrzucenia

Mam ci ja blog - poza tym gdzie się znajdujemy i poza kosmetycznym. Kulinarny. 
Ani to mistrzostwo świata, ani dno totalne, ale radzi sobie nieźle i jego statystyki całkiem mnie radują.
Jest to moje cacuszko, ale tyłków nie porywa - tym większe było moje zdziwienie, gdy odkryłam w skrzynce propozycje współpracy. Wcale nie pierwszą i chyba w tym rzecz.
Pierwsze kilka zdań było miodem na mą duszę - już widziałam jak zostaje Wielkim Blogerę, gotuje dla prezydenta i dziele się przepisem na wojskową grochówkę z księciem Harrym.
Ups... Chyba nie ja jedna.
Im dalej w tekst, tym bardziej mina mi rzedła, bo bardzo całość wyglądała na kopiuj-wklej.
Mogłabym to wybaczyć...
Ale jaką oni mieli dla mnie PROPOZYCJE!

W skrócie: ja wstawiam na bloga reklamę ich sklepu (i ona tam zostaje na święte zawsze), a w zamian dostaje prowizje, gdy ktoś wejdzie z mojego bloha i coś u nich kupi.

Armature prowadzą - kafelki, zlewy i sedesy.

Bo przecież każdy siłą skojarzenia z bloga kulinarnego przechodzi do sklepu i klika "zapłać" przy sedesie w kwiatki za pięć tysięcy.
Prawda?
Żaden logiczny człowiek (który akurat nie jest szejkiem) nie wchodzi do takiego sklepu, nie woła do Starego "Ej, znalazłam wanne w kształcie gwiazdki za 10 tysi", nie cuci później Starego, który przy cenie dostał zawału, ewentualnie zakrztusił się bigosem, nie wraca po roku (dziesięciu wizytach w banku i trzech pożyczkac od teściowej) na powyższą stronę korzystając z google, albo własnych zakładek.
Nie.
Spisujesz przepis na placek drożdżowy, widzisz złoty kran na reklamie, wchodzisz i kupujesz.
A ja mam z tego oszałamiającą prowizje. Po prostu czysty zysk.

Gdybyście wszyscy zaczęli robić remonty mogłabym nawet zostać milionerem.
Ale to się raczej nie stanie - uważam takie z tyłka wzięte reklamy za zaśmiecanie bloga.

Nie mam zmysłu do interesów, nie? :(